N O W H E A T |
N O W H E A T |
|
Używamy suchych ziaren ciecierzycy. Wieczorem wsypujemy ciecierzycę do miski i zalewamy zimną wodą. Woda powinna pokrywać ciecierzycę nawet do10 cm, ponieważ ziarna znacznie zwiększą swoją objętość. Następnego dnia odcedzamy dokładnie ciecierzycę (zachować wodę z moczenia) i przekładamy do malaksera (blendera). Dodajemy wszystkie pozostałe składniki, poza olejem. Blendujemy grubo, a razie potrzeby dodajemy 1-2 łyżki wody z moczenia lub dodatkową porcją soku z cytryny. Z powstałej masy formujemy kulki o średnicy ok. 4-5 cm. W rondlu rozgrzewamy olej do temperatury ok.
Masło rozpuścić i przestudzić. Jajka utrzeć z cukrem na gładką masę. Dpsypać przesianą mąkę ziemniaczaną wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Wlać roztopione i przestudzone masło i porządnie wymieszać. Można dodać kilka kropelek olejku np. migdałowego lub skórkę startą z jednej cytryny.
Ciasto rozlewamy do babeczkowych foremek i pieczemy w temperaturze 180oC około 30 min.
Ziemniaki obieramy, gotujemy do miękkości w posolonej wodzie. Dynię pokrojoną w kostkę możemy ugotować osobno, ale możemy też dodać ją do gotujących się ziemniaków, w momencie jak są już prawie miękkie i całość razem gotować do miękkości. Po ugotowaniu, lekko ostudzone ziemniaki oraz dynię, ubijamy tłuczkiem. Uklepujemy, dzielimy na cztery równe części. Jedną z części wyjmujemy, rozkładamy równomiernie na pozostałych ziemniakach i dyni, a w to puste miejsce wsypujemy mąkę ziemniaczaną. Całość ponownie ubijamy tłuczniem na gładką masę. Wyjmujemy z garnka.
Makaron zalewamy wrzącą wodą na 3-4 min. Następnie odcedzamy na sitku. Ogórki obieramy ze skórki i kroimy w poprzeczne słupki. koperek drobno siekamy. Ogórki i koperek mieszamy z ostudzonym makaronem ryżowym. Dodajemy majonez z wyciśniętym ząbkiem czosnku, sól i pieprz. Dokładnie mieszamy. Sałatkę najlepiej wstawić do lodówki. Najlepiej smakuje schłodzona. Orzeźwiająco :)
Ciasteczka przygowowujemy wg przepisu, który już wcześniej się tu pojawił. Cynamon i imbir zastąpimy jednak startą gorzką czekoladą i ciacha czekoladowe gotowe. A więc:
Jajka ubijamy ze śmietaną i cukrem. Dodajemy mąkę ryżową. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany, powinno być nieco gęstsze od ciasta naleśnikowego. Jeżeli ciasto wyjdzie nam za gęste, dodajemy odrobinę wody gazowanej (najlepiej dolewać stopniowo i sprawdzać czy już osiągnęliśmy właściwą konsystencję).
Rozgrzewamy gofrownicę, smarujemy olejem i pieczemy gofry. Z tej ilości ciasta powinno wyjść 5-6 gofrów.
Bulion warzywny doprowadzamy do wrzenia ( przyznam, że do bulionu wykorzystałam tu eko kostkę warzywną Bio Oaza :)
Wrzucamy przepłukaną na sitku soczewicę, dodajemy łyżkę masła i gotujemy, aż ziarenka zmiękną. Wlewamy pomidorki i gotujemy przez chwilę. W sezonie pomidorowym zapominamy oczywiście o puszkach i używamy świeżych, mocno dojrzałych pomidorów.
Po krótkim zagotowaniu całość rozdrabniamy blenderem i przyprawiamy mielonym czarnym pieprzem lub chilli. Nie spodziewamy się zupy kremu :) Zupa zgęstnieje, kiedy dodamy makaron ryżowy.
Liście sałaty rwiemy na drobne kawałki. Dodajemy jak najdrobniejsze brokułowe różyczki, posiekany w kostkę pomidorek, posiekaną cebulkę i szczypiorek. Zalewamy kilkoma łyżkami oliwy wymieszanej wcześniej z rozgniecionym czosnkiem, solimy do smaku.
Do tej sałatki spokojnie możemy dodać jeszcze startą na dużych oczkach surową marchewkę i pietruszkę, pokrojonego w kostkę świeżego ogórka, posiekać koperek i natkę pietruszki czy dorzucić ser typu feta.
Szklankę kaszy jaglanej gotujemy w dwóch szklankach wody. Dobrze wcześniej kaszę podprażyć w suchym garnku (i wypłukać, jak bardzo chcemy pozbyć się zanieczyszczeń :)
Kaszę gotujemy trochę dłużej niż zalecenia na opakowaniu, aż kasza całkowice wchłonie wodę. Zestawiamy z ognia i studzimy (ostudzona jest bardziej zbita i kotleciki lepiej się trzymają). Przyprawiamy solą, pieprzem.
Cebulkę siekamy w kosteczkę. Czosnek jeszcze drobniej. Marchewkę, pietruszkę i seler scieramy na tarce o dużych oczkach.
Szklankę kaszy jaglanej gotujemy w dwóch szklankach wody. Dobrze wcześniej kaszę podprażyć w suchym garnku (i wypłukać, jak bardzo chcemy pozbyć się zanieczyszczeń :)
Kaszę gotujemy trochę dłużej niż zalecenia na opakowaniu, aż kasza całkowice wchłonie wodę. Zestawiamy z ognia i studzimy (ostudzona jest bardziej zbita i kotleciki lepiej się trzymają). Przyprawiamy solą, pieprzem.